ten wredny pr 2009. jak public relations zmieniło polskę helion, ebooki6

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KATARZYNA KOLENDA-ZALESKA
|
może razić oprawa otwierania kolejnych „orlików”. To prze-
cinanie biało-czerwonych wstęg kojarzy się nieodmiennie
z czasami PRL-u. Choć może to tylko nam wszystko kojarzy
się z PRL-em, a dla tych młodych ludzi, którzy za chwilę wy-
biegną na boiska, to tylko pokaz teatru władzy. W sumie
nieszkodliwy, choć może trochę śmieszny. Ale to tak, jak
piętnować Obamę za te niewinne kurczaki dla biednych.
„Orliki” to świetny pomysł. I rządowi trzeba kibicować, że-
by mu wyszło, a samorządom kibicować, aby były w stanie
zagospodarować powstałe „orliki” — żeby nie marniały i nie
stawały się wyłącznie miejscem wizytacji kolejnych oficjeli.
Chodzi o to, aby to miejsce żyło i w wielu miejscowościach
pozbawionych wyśmiewanych w przeszłości domów kultury
— które nawiasem mówiąc, przydałyby się, i to jest kolej-
ne wyzwanie cywilizacyjne dla rządu, a dla ministra kultury
w szczególności — stałyby się miejscem tworzącym zręby
wspólnoty lokalnej. Może właśnie Bogdan Zdrojewski powi-
nien teraz przedstawić projekt „orlików” kultury — miejsca,
gdzie będzie i teatr, i kino, i możliwość spotkań z pisarzami,
a rząd, choć zajęty rozwiązywaniem problemów wynikłych
z wyzwań kryzysu światowego, zajmie się też skutecznym
podejmowaniem wyzwań stojących przed umierającą kultu-
ralnie prowincją. Może trzeba się wspólnie zastanowić, jak
samorządom pomóc taką wspólnotę tworzyć, może potrzeb-
ne są programy, które zagospodarowywałyby zdobytą prze-
strzeń publiczną. W Szkocji, gdzie rok temu Tusk zabiegał
o głosy Polaków na emigracji, zorganizowano mu fanta-
styczny piknik, na którym Szkoci i Polacy mogli wspólnie nie
tylko słuchać przemówienia polityka (na szczęście było krót-
kie), ale także wspólnie się bawić, śpiewać, grać w piłkę, jeść
i rozmawiać. Tusk był niewątpliwie dodatkową atrakcją,
ale powiedzmy sobie szczerze, niekoniecznie najważniejszą.
25 |
|
TEN WREDNY PR 2009
Bo gdy odjechał — festyn, rozmowy i integracja trwały
w najlepsze.
Jeszcze raz powtórzę, że „orliki” to świetny pomysł. I wcale
nie przejmuję się tym, że za chwilę ktoś to nazwie „lizusow-
skim zachwytem usłużnych propagandystów”. To ulubione
epitety tych, którzy jeszcze za rządu Jarosława Kaczyńskiego
piórem i głosem wspierali ideę IV RP. Oni wtedy nie byli
propagandystami ani lizusami. O nie! Oni byli obiektywnymi
głosicielami prawdy objawionej. Ci, którzy dziś ośmielą się
powiedzieć, że rząd coś robi dobrze, natychmiast stają się
celem inwektyw i ataków. W USA w kampanii wiele gazet
poparło Baracka Obamę. Nikt nie nazywał ich lizusowskimi
propagandystami.
Może w końcu skończyć z obrzucaniem się oskarżeniami
i przyjąć zasadę, że każdy z nas ma prawo do własnego zda-
nia i własnych opinii.
| 26
MONIKA OLEJNIK
|
Możliwe tylko w Ameryce
To tylko w Ameryce jest możliwe, żeby przegrany pogratu-
lował wygranemu. Podziwiam senatora Obamę, to histo-
ryczne wybory — tak mówił McCain. Wezwał wszystkich
swoich zwolenników, by nie tylko pogratulowali prezyden-
towi Obamie, ale by okazali mu dobrą wolę i dali z siebie
wszystko, aby znaleźć porozumienie w sprawach, które ich
dzieliły.
W Polsce pamiętamy, w jaki sposób Lech Wałęsa przekazy-
wał prezydenturę Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. I ma-
łostkowość prymasa Glempa, który nie zjawił się w Sejmie
na jego zaprzysiężeniu.
Donald Tusk zacisnął zęby i gratulował Lechowi Kaczyń-
skiemu wyboru na prezydenta, ale Lech Kaczyński dwa lata
później nie chciał zaakceptować tego, że Tusk pokonał jego
brata. I ciągle traktuje premiera jak dziecko, które można po-
klepać po plecach, któremu można wytknąć brak kindersztuby
i który tak właściwie nie nadaje się na to stanowisko.
Jarosław Kaczyński z kolei uważa, że premier Tusk chce być
jednocześnie prezydentem i premierem, nie dostrzegając, że
jego brat chciałby być i prezydentem, i premierem. Jedno,
co panów ostatnio łączy, to chyba zadowolenie z wyborów
w Stanach Zjednoczonych, chociaż Jarosław Kaczyński nie
dostrzega talentu u Baracka Obamy. Powiedział wczoraj, że
to nie talent osobisty, tylko pieniądze i oprawa przyczyniły
się do sukcesu. Jarosław Kaczyński zamknięty w Klarysewie
nie zauważył, że Obama jest świetnym mówcą, wybitnym,
charyzmatycznym politykiem. Jakim będzie w przyszłości,
49 |
|
TEN WREDNY PR 2009
to zobaczymy, ale takim go widzieliśmy w czasie kampanii
wyborczej.
To tylko w Ameryce jest możliwe, żeby wybrać czarnoskó-
rego prezydenta. W naszym kraju, gdzie wszyscy się tak
strasznie nienawidzą, gdzie nienawidzą się dziennikarze,
internauci, związkowcy i rządzący, nic nie może się udać.
A może uda się kiedyś, że Bonda zagra czarnoskóry. Jak
powiedział ostatnio Daniel Craig po zwycięstwie Obamy,
czas na czarnoskórego, chociaż Fleming mógłby się prze-
wrócić w grobie. Gdyby tak papieżem został czarnoskóry,
ciekawe, ile grobów by się przewróciło w Polsce.
| 50
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shinnobi.opx.pl