tak-upada-cnn-wprost, telewizja PDF

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tygodnik Wprost
-
Numer: 42/2010 (1445)
Pierwsza w historii telewizja informacyjna skończyła 30 lat. I to chyba jedyny powód do
świętowania, jaki ma.
CNN radzi sobie coraz gorzej. Znacznie gorzej niż młodsi konkurenci. W trzecim kwartale tego roku
oglądało ją co dzień przeciętnie 385 tysięcy Amerykanów, podczas gdy Fox News milion widzów, a
MSNBC – 687 tysięcy.
Pionier i niegdysiejszy lider na szarym końcu? Poprawiający sobie humor pracownicy stacji mówią, że to
efekt jej obiektywizmu, odróżniającego ją od prawicowego Foksa i liberalnego MSNBC. Jednak z tym
obiektywizmem i wysokimi standardami CNN też bywało różnie.
Wpadki przy pracy
W ciągu zaledwie dekady sieć założona przez Teda Turnera, który karierę zaczynał od wynajmowania
przydrożnych tablic ogłoszeniowych, stała się najbardziej opiniotwórczym medium globalnej wioski.
Głównym atutem CNN była zdolność błyskawicznego reagowania na wydarzenia i w Waszyngtonie, i w
Rwandzie. Oglądalność stacji nigdy nie była wielka. Wielkim sukcesem było kilka milionów widzów, ale
gdzie tam CNN do „Idola" czy „Tańca z gwiazdami”, które mają ok. 25 milionów widzów. Nie o ilość tu
jednak szło, ale o jakość. Liczby nikogo w CNN nie martwiły tak długo, jak na telewizyjnym rynku
informacyjnym stacja była globalnym królem.
Inna sprawa, że CNN jako stacja globalna była też eksporterem dość jednostronnego, amerykańskiego
punktu widzenia. Więcej, stacja wyraźnie szła na rękę politykom z Waszyngtonu. Już podczas pierwszej
wojny w Zatoce Perskiej, która wypromowała CNN, zdjęcia samolotów bombardujących Bagdad były
niemal non stop komentowane przez przedstawicieli amerykańskiego rządu, usprawiedliwiających ataki.
„Relacje z interwencji w Kosowie w 1999 r. robiliśmy już o wiele dojrzalej" – twierdzi Chris Cramer, były
prezes CNN International. Czyżby? Stosunek czasu antenowego poświęcanego na transmisje konferencji
prasowych NATO do czasu na materiały reporterów wynosił mniej więcej trzy do jednego. Wszyscy
Serbowie traktowani byli jak bandyci. Wyzwoleńcza Armia Kosowa, dążąca nie tylko do uzyskania przez
prowincję niepodległości, ale również do wypędzenia z niej ludności o niewłaściwym pochodzeniu
etnicznym, grała rolę bohaterskiego sojusznika Zachodu. Słynna reporterka CNN Christiane Amanpour
długo lansowała tezę, że USA powinny Albańczyków dozbroić. Podobnie jak podczas wojny o Kuwejt
materiały filmowe cenzurował Pentagon.
Największa wpadka przydarzyła się CNN w czerwcu 1998 r. W pierwszym odcinku nowego magazynu
informacyjnego „Newsstand" pokazano reportaż, z którego wynikało, że armia amerykańska użyła gazu
paraliżującego, by wymordować dezerterów zbiegłych z Wietnamu do Laosu. Osoby, które uważnie
oglądały materiał, zorientowały się, że coś jest nie tak, zanim w konkurencyjnych telewizjach pojawiły się
doniesienia o fałszerstwie. Wyraźnie widać było, że jeden z emerytowanych oficerów odpowiada na
pytanie inne niż dograne później przez reportera. Współautorem programu był legendarny korespondent
Peter Arnett, który wsławił się transmisjami z wojny w Zatoce Perskiej. Arnett wyleciał z pracy, a CNN
musiał się przyznać do podawania wiadomości wyssanych z palca.
– Kiedy byłem mały, stereotyp dziennikarza stanowił gość z flaszką whisky w szufladzie,pijący pięć piw
do lunchu, ale absolutny nonkonformista, outsider. W tej chwili mamy w Ameryce do czynienia ze
zjawiskiem, które Noam Chomsky określił jako „profesjonalizację" – mówi Rick Karr, korespondent
National Public Radio. – Nie chodzi o to, że dziennikarze stają się lepszymi fachowcami, lecz o to, że ich
praca przestaje być powołaniem. Akceptacja oficjalnej linii ma sens wśród lekarzy. W przypadku
dziennikarza oznacza, że przestaje kwestionować pseudoprawdy i stereotypy. W rezultacie redakcje pełne
są przeciętnych ludzi uprawiających nudne dziennikarstwo głównego nurtu.
Ta smutna diagnoza od dawna dotyczy również CNN.
Stacja przestała też zachowywać obiektywny dystans do informacji ze źródeł rządowych. Czasem, w
zamian za gwarancję wyłączności, prezentowała rządową wersję wydarzeń. Jak w praktyce wygląda
symbioza między siecią Turnera a Białym Domem, miałem okazję przekonać się podczas jednej z
waszyngtońskich wizyt Lecha Wałęsy. Po rozmowie z polskim gościem Bill Clinton nie wyszedł z nim do
dziennikarzy. Wieczorem jednak okazało się, że na potrzeby CNN zaaranżowano scenkę, w której Clinton
w towarzystwie Wałęsy odpiera atak Boba Dole’a na politykę fiskalną rządu. Wolf Blitzer zadał jedno
pytanie, na które prezydent miał przygotowaną odpowiedź.
Podczas kampanii wyborczej w 2007 r. harwardzkie Joan Shorenstein Center on Press, Politics and Public
Policy i organizacja Project for Excellence in Journalism przeprowadziły badania nad sposobem
prezentacji kandydatów przez główne sieci informacyjne. Z ich badań wynika, że CNN pokazuje
republikanów w negatywnym świetle trzy razy częściej niż w pozytywnym, przy czym najgorzej wypadał
w relacjach sieci John McCain. Jeśli chodzi o demokratów, jeden komentarz krytyczny przypadał na sześć
laurek dla Baracka Obamy.
Stacja oskarżana o lewicowe, czy też – jak mawiają Amerykanie – liberalne odchylenie, próbowała to
neutralizować, zatrudniając dziennikarzy o przekonaniach prawicowych. Ci jednak, po mniej lub bardziej
burzliwych starciach z prezesami CNN Rickiem Kaplanem i Joem Kleinem, w większości odeszli do
prawicowego Fox News.
Cały ten szajs
Machina zbudowana przez Turnera nie oparła się też procesowi tabloidyzacji mediów. Jest
współodpowiedzialna za lansowaniebohaterów w rodzaju nieletniej Amy Fisher, która postrzeliła w twarz
żonę starszego kochanka; łyżwiarki Nancy Kerrigan okaleczonej na polecenie konkurentki Tonyi Harding;
Loreny Bobbitt obcinającej mężowi przyrodzenie czy upadłego gwiazdora futbolu O.J. Simpsona. Kiedy
CNN stawiała pierwsze kroki, postacie takie gościły w końcówkach dzienników, jeśli nie było czym
zapełnić programu. 20 lat później stały się bohaterami wielotygodniowych seriali.
Ostatecznie CNN, która początkowo chciała być jak BBC News, zamieniła się w kanał informacyjno-
rozrywkowy. Polityka i poważne newsy zeszły na drugi plan, a program wypełniła tematyka określana w
branży mianem SMERSH (Science, Medicine, Education, Religion and all that Shit – nauka, medycyna,
szkolnictwo, religia i cały ten szajs).
Walić z lewa i z prawa
Inna sprawa, że kłopoty CNN mają też częściowo charakter obiektywny. Dla pokolenia wychowanego na
internecie wyważony styl stacji stał się po prostu nudny. Zdaniem wielu ekspertów jedynym ratunkiem dla
CNN jest postawienie na programy w typie dawnego „Crossfire", w którym dochodziło do zwarcia ludzi o
przeciwnych poglądach. Tak jak w konkurencji, gdzie jedni walą mocno z lewej, a drudzy równie mocno z
prawej, bo widzowie lubią zdecydowane opinie.
– Kanał informacyjny, który próbuje zbudować pozycję, głosząc, że podaje newsy, jest jak restauracja,
która próbuje zyskać popularność, głosząc, że gotuje obiady – mówi Davidson Goldin, były dyrektor
programowy MSNBC.
Pomysły na ratowanie CNN są różne. Wszyscy zgadzają się co do jednego: koncepcja „jazdy środkiem" i
„czystej informacji” lansowana od 2004 r. nie ma dziś sensu. Dzisiejszy widz nie siada przed telewizorem
o pełnej godzinie, by oglądać newsy w kolejności ustalonej przez wydawcę dziennika. Spogląda na nie,
gdy ma na to ochotę, a dodatkowo korzysta z komputera i komórki.
Upłynęło sporo czasu, nim ta prawda dotarła do centrali CNN. Niemal dokładnie w 30. urodziny stacja
pozbyła się symbolizującego jej klęskę Joena Kleina. W którą stronę pójdzie CNN? To już mniej więcej
wiadomo. Legendarnego Larry’ego Kinga, przez dwie dekady największą gwiazdę CNN, zastąpi brytyjski
 juror programu „Mam talent" Piers Morgan. Wcześniej był jeszcze redaktorem brukowców „The Sun”,
„News of the Word” i „Daily Mirror”.
Autor:
Piotr Milewski
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shinnobi.opx.pl